czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 17

      Dziękuję Julii T, ponieważ w końcu przeczytała resztę moich rozdziałów, w końcu zaczęła obserwować mojego bloga i w końcu raczyła zostawić komentarz ^^ Mam nadzieję, że tak zostanie, bo jak nie, to się Julio policzymy ^^ Dziś rozwiązanie zagadki pt: "Co się stało gdy w pokoju zapadła cisza i dziewczyny położyły się spać".
---------------------------------------------------------------------------------------------
                                                              *z pkt. Jane*

      Koło 5:00/6:00 rano położyłyśmy się spać. Zapadła cisza. Wtedy... Spadłam z łóżka. Stało się tak, ponieważ gdy obracałam się na drugi bok zapomniałam, że tam łóżka już nie ma, więc runęłam na ziemię z wielkim hukiem, a dziewczyny i tak zbytnio się tym nie przejęły. Lynn tylko się na mnie spojrzała i powiedziała:
- Jane, nie rób hałasu, błagam. Spędziłam poprzednią noc w lesie uciekając przed psychopatą, a potem na komisariacie. Miej litość.
- Jezu, sorry. To nie było specjalnie.
- Wierzę, ale bądź łaskawa na drugi raz uważać. Po takiej nocy i tej nieprzespanej naprawdę mam dość i chcę się w końcu położyć spać. Dobranoc - przykryła się kołdrą i już się nie odezwała.
- Dobranoc - powiedziałam szeptem i starałam się jak najciszej i jak najdelikatniej potrafiłam wejść do łóżka. Po chwili usnęłam.
      Gdy otworzyłam oczy, było ciemno. Dziewczyny spały. Ale coś w tym pokoju nie dawało mi spokoju. Coś, co stało przy oknie. Coś czarnego. Coś przypominającego... Właściwie to nic nie przypominającego. Coś patrzącego w moją stronę. Coś, co szło w moją stronę. Zamknęłam oczy w nadziei, że gdy je otworzę, to niczego tam nie będzie. 
      Otworzyłam oczy. 
      Miałam rację. Przy oknie niczego nie było, w moją stronę też nic nie szło. Teraz to coś stało przy mnie. Pochyliło się nade mną. Byłam zbyt sparaliżowana strachem, żeby chociażby pisnąć.
      Zamknęłam oczy w oczekiwaniu aż to coś coś mi zrobi.
      Nic takiego się nie stało. Usłyszałam tylko cichy szept przy moim prawym uchu.
- Halston Sage mnie tu przysłała. Jak masz na imię?
J-Jane... - odpowiedziałam głosem pełnym strachu, a zarazem ciekawości. O co chodzi z tą całą Halston?
A więc to nie po ciebie przyszłam.
A po kogo?
Po dziewczynę o imieniu Nelly Lovett. Halston powiedziała, że ją tu znajdę.
Po co Halston Nelly? Czego ona od niej chce?
Wiadomo mi tylko tyle, że chce zemsty.
- Od Nell?! Za co?!
Za to, że spotykała się z jakimś Jamesem czy coś w tym stylu.
Nelly wciąż się z nim spotyka. A możesz mi chociaż powiedzieć czym jesteś, i jakim cudem Halston Cię tu przysłała?!
Jestem duchem z piekła. Byłam morderczynią. Po śmierci nie zamierzałam się zmienić. I, szczerze mówiąc, wciąż nie zamierzam. Owszem, w piekle ciągle trzeba odpracowywać swoje grzechy, bla, bla, bla. Ale wolę to, niż powrót na ziemię do tych "dobrych duszków" i użeranie się z nimi, lub otrzymanie nowego życia. Kto wie, czy jak bym dostała to nowe życie, to czy nie byłabym zakonnicą i żyła w jakimś pieprzonym celibacie? A tak, czasami jakiś szaman lub szamanka wzywają nas do swoich celów. Zawsze złych.
A-Aha... No a co z tą Halston?
- Ona jest... - zaczęła mówić, ale przerwała w pół zdania, ponieważ coś w łóżku się poruszyło.
     To była Nelly. Usiadła na łóżku, zapaliła lampkę na swoim stoliku i zapytała:
- Jane, z kim ty gadasz o tej porze?
- Nell, posłuchaj. Nie wpadaj w panikę, ale... - nie dokończyłam ponieważ nasza morderczyni rzuciła się na Nelly.
      Zaczęłam analizować to, co powiedziałam. Kurde. Na samym początku zdania powiedziałam "Nell". No, ładnie. Czyli to moja wina. Jak zawsze z resztą... Nelly próbowała się wyrwać, ale kobieta trzymała ją strasznie mocno. Rzuciłam się Nell na ratunek. Duch tylko mnie zrzucił. Nawet jej porządnie nie dotknęłam. Gdy się podnosiłam zobaczyłam coś, czego miałam nie zapomnieć do końca życia. Morderczyni...
---------------------------------------------------------------------------------------------
      Proszę, nie zabijajcie mnie za to, że taki krótki rozdział. Moje myśli są teraz zupełnie gdzie indziej. A mianowicie, na wakacjach. Już od kilku dni. No a dzisiaj mój mózg oficjalnie ogłosił wakacje, ponieważ w końcu było zakończenie roku. Świadectwo jest, przeszłam do drugiej klasy, mogę zacząć się nie uczyć (tak właściwie to w czasie roku szkolnego też się praktycznie w ogóle nie uczyłam, ale mniejsza o to). Piszcie w komentarzach co według Was zobaczyła Jane. Jak myślicie, czy to będzie aż takie straszne? Czekam na Wasze pomysły. Do zobaczenia
                                                           Janey^^

2 komentarze:

  1. OMG OMG!!!!! Ona jej nie moze zabic!!!! Nie moze!!! Jak ona jej cos zrobi to ja ja normalnie ta czarna malpe ujkatrupie! -,- Nie waz sie jej tknac!!!
    A tak wgl, to wzielam i dzisiaj przeczytalam calego twojego bloga, od samiuskiego poczatku! :D
    Blog jest super a pomysl na niego G-E-N-I-A-L-N-Y!!! Tylko mam pare uwag ;) Po pierwsze chcialabym zwrocic ci uwage na powtorzenia, bo dosc czesto sie zdazaja i wedlug mnie troszke za malo opisow jest... A poza tym jest super ;)
    Juz nie moge doczekac sie nn! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowy rozdzial do mnie ;)
    http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń