Jednorazówka 1: James

      Tą jednorazówkę dedykuję Lenie Angeles. Życzę jej, żeby się spełniła. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Miłego czytania.
---------------------------------------------------------------------------------------------
      Jest zima. Dosyć zimna jak na tą część Ameryki. Jest I połowa grudnia. Dokładniej 10 2013r. Dzisiaj odłączyli nam prąd, bo nie płacimy rachunków. Nie mamy z czego. Pracuję jako sprzątaczka, a z zawodu jestem stylistką. Moja współlokatorka niezbyt przykłada się do pracy, ale co mnie to obchodzi. Mam 22 lata. Jestem średniego wzrostu, mam proste, ciemne włosy, niebieskie oczy. Jestem fanką zespołu Big Time Rush. Ale nie jakąś psychofanką, która mogłaby zabić za jakiś ciuch albo rzecz. Mogłabym kogoś ewentualnie okaleczyć, połamać albo sparaliżować, ale nie zabić :) Przeprowadziłam się do Los Angeles jakiś rok temu. I nigdy jeszcze nie spotkałam BTR, a co najstraszniejsze, nie spotkałam Jamesa Maslowa. Przeniosłam się wyłącznie ze względu na niego.
      Dzisiaj jak zawsze wracałam do domu po 17:00, przez najbardziej ruchliwą ulicę. Czekałam na chodniku na zielone światło. Gdy w końcu się zaświeciło ruszyłam, ale ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął z powrotem. W tym momencie przed nosem przejechał mi ogromny tir. Obróciłam się, by zobaczyć kto mnie uratował. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. To był James Maslow z BTR!!!
- Następnym razem uważaj. Jeszcze chwila, a na jezdni byłaby mokra plama - powiedział uśmiechając się.
- Ty... - nie umiałam wydusić z siebie słowa.
- Tak? O co chodzi?
- Ty jesteś... - chciałam dokończyć "James Maslow", ale pomyślałam, że nie chciałby, żeby o jego obecności wiedzieli wszyscy dookoła, więc powiedziałam:
- Jesteś moim wybawcą
- Wiem - powiedział uśmiechając się łobuzersko i dodał - Jak masz na imię?
- Lena Angeles. A ty?
- Ja...jestem James Maslow - powiedział ściszając głos
- Tak, wiem...Znam cię.
- Serio? Skąd ty mnie znasz? Nie pamiętam, żebyśmy się wcześniej znali.
- Z telewizji, internetu. A teraz osobiście.
- A no tak...Jesteś inna.
- Inna? Co masz przez to na myśli?
- Nic złego. Po prostu chodzi mi o to, że dziewczyny, które się dowiadują jak się nazywam i kim jestem, zaczynają piszczeć, rzucają mi się na szyję, krzyczą na cały głos coś w stylu "Ludzie, patrzcie, to James Maslow!" itp. A ty nie. Jak chcesz, to mogę poznać cię z chłopakami z BTR.
- Naprawdę? Oczywiście, że bym chciała! To jest spełnienie moich marzeń!
- Świetnie! Może spotkamy się jutro około 14:00? W tym miejscu?
- No niezbyt mi godzina pasuje, ponieważ jutro jest środa, więc muszę pracować do 17:00.
- Aha, a gdzie pracujesz? Mógłbym wtedy po ciebie podjechać.
- Wiesz co, może spotkajmy się tu o tej samej godzinie co dzisiaj, czyli...o 17:15, ok?
- Dobrze, to do jutra. Tylko uważaj na pasach! - krzyknął biegnąc w przeciwnym kierunku do mojego.
      Spojrzałam na światła. Zielone. Popatrzałam jeszcze w prawo i w lewo, a potem już bez przeszkód dotarłam do domu. W oknach oczywiście było ciemno.
- No gdzieś ty była do cholery?! I czemu prąd nie działa?! Znowu coś próbowałaś naprawić do jasnej cholery?! - gdy weszłam wydarła się na mnie Elizabeth, moja przyjaciółka od podstawówki i współlokatorka, która jest typem szalonej imprezowiczki.
- Byłam w pracy. Prąd nie działa bo nie zapłaciłyśmy rachunków.
- Dlaczego nie zapłaciłaś? A tak w ogóle to zawsze wracasz trochę wcześniej z pracy.
- Bo nie mam z czego. Zagadałam się trochę i tyle...
- No tak, nie dostajemy zbyt wysokiej wypłaty...Zagadałaś się? Niby z kim? Przecież nie znamy tu nikogo zbyt dobrze. Czy ja o czymś nie wiem?
- No...Dzisiaj wpadłabym pod tira, gdyby James Maslow mnie nie zatrzymał.
- Co?! James Maslow?! Jakim prawem do ciebie zawsze ktoś zagada, a do mnie tylko ci, którzy poszukują dziewczyny chętnej na szybki numerek?! Czy ja wyglądam jak dziwka?!
- Nie wiem...Nie wyglądasz, ale może to dlatego, że na każdą dyskotekę zakładasz mini i duży dekolt?
- To dlatego, że chcę pokazać moje atuty. Ale mniejsza o to. O czym gadałaś z Jamesem?
- Jutro po pracy idę z nim poznać chłopaków z BTR...
- No a ja to co?! Przecież wiesz, jak bardzo lubię Logana!
- Tak, wiem. To może chodź z nami? Mam nadzieję, że James nie będzie mieć nic przeciwko.
- Serio mogę? Super! Idę przygotować ciuchy na jutro!
- Tylko ubierz się normalnie, a nie jak jakaś pierwsza lepsza!
- No przecież wiem! Poza tym nie jestem jakąś plastikową dziwką!
      Zjadłyśmy kolację, pozmywałyśmy, poszłam wziąć prysznic, wzięłam latarkę, poczytałam trochę książkę "Przeznaczona" i usnęłam. Następnego dnia znów musiałam iść do pracy, ale motywowało mnie to, że spotkam później Jamesa.
      Poszłam na te pasy, Elizabeth już czekała. Chwilę później przyszedł James. Zapytałam, czy Elizabeth może jechać z nami, a on się zgodził. Jechaliśmy autem Jamesa. Gdy dojechaliśmy, moim oczom ukazał się cudny dom. W środku też było cudownie.
- Chłopaki, poznajcie Lenę - wskazał na mnie, po czym na Libi - i Elizabeth.
- Możecie mówić mi Libi - wtrąciła się Elizabeth.
- Spoko. Carlos jestem. 
- Jestem Kendall.
- Ja jestem Logan. James nam o tobie opowiadał co nie co, ale o Libi nawet nie wspomniał - omijał mnie wzrokiem jak mało kto. Libi praktycznie go pochłaniała.
- To dlatego, że dopiero dzisiaj ją poznałem - powiedział James
      Zjedliśmy razem kolację, pogadaliśmy i pooglądaliśmy TV. W międzyczasie popijaliśmy wódkę. Carlos i Kendall ubzdryngolili się jak jakieś menele, a James na wpół kontaktował, więc nie było mu daleko do stanu chłopaków. Jedynie ja, Libi i Logan jako tako byliśmy trzeźwi. "Zanieśliśmy" więc chłopaków do ich pokoi. To wyglądało bardziej na wleczenie za sobą trupa, ale mniejsza o to. Oczywiście Libi zapragnęła sama kogoś wziąć, więc wzięła pierwszą lepszą osobę, czyli Jamesa. Na czwartym schodku się potknęła i runęłaby jak długa, gdyby Logan w ostatnim momencie jej nie złapał. Jamesem, który leżał na brzuchu krzyżem nieprzytomny na schodach nikt się nie interesował. Gdy w końcu ich donieśliśmy, Libi postanowiła spać w pokoju Logana, a ja zdecydowałam doglądać Jamesa. Delikatnie położyłam się koło niego i po chwili usnęłam.
      Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Mam wrażenie, że w nocy słyszałam jakieś śmiechy i jęki, ale pewnie mi się coś przyśniło...James wciąż spał. Wstałam po cichu i poszłam do łazienki ogarnąć włosy itd. Stwierdziłam, że zrobię coś na śniadanie. 
      Gdy spojrzałam do lodówki, znalazłam tylko składniki do naleśników. No nic. Wyszły mi nawet niezłe. Gdy kończyłam jeść, zeszła Libi w samych majtkach i staniku.
- Ubierz koszulkę, bo się przeziębisz! - krzyknął Logan rzucając jej czarną bluzkę, schodząc po schodach. Aż się zakrztusiłam z wrażenia. Na szczęście on był ubrany. Czyli te jęki i śmiechy prawdopodobnie dochodziły z ich pokoju...No żeby po 1 dniu znajomości?! No tak, cała Libi. Dwa albo trzy razy zdarzyło jej się nieźle zabalować w łóżku obcego faceta. Ale nie jest dziwką. Co to, to nie.
      Przyłączyli się do jedzenia. Po chwili na dół zszedł James i również zaczął jeść. Ja, Libi, Logan i James wymieniliśmy się numerami. Miejmy nadzieję, że jeszcze będziemy utrzymywać ze sobą kontakt...

                                                   *3 miesiące później*

      Dzisiaj James i Logan zabrali mnie i Libi na kolację. Od jakichś 2 miesięcy ja i James oraz Libi i Logan jesteśmy parą. Oczywiście musiałyśmy się wcześniej przygotować. Ja ubrałam fioletową sukienkę, a Libi czerwoną sukienkę.
      W czasie kolacji stało się coś, czego się nie spodziewałam, ale bardzo tego chciałam. Chłopaki się nam oświadczyli. Ja od razu powiedziałam "tak" i pocałowałam Jamesa a on założył mi pierścionek z ametystem i brylantami. Elizabeth chwyciła się za brzuch i pobiegła do łazienki. Pobiegłam więc za nią. Zrobiło jej się niedobrze. Ale nie z powodu oświadczyn. Prawdopodobnie się czymś zatruła. Wróciłyśmy więc do chłopaków, Libi przyjęła oświadczyny, Logan wsunął jej na palec pierścionek z rubinem i pojechaliśmy do domu chłopaków. Był pusty, bo Kendall i Carlos poszli na randki. Libi i Logan poszli do swojego pokoju, a ja i James do swojego. James miał w pokoju fortepian, więc zaczął mi grać i śpiewać "Clarity". Uwielbiałam to. Nawet się nie zorientowałam kiedy zaczęliśmy się całować. Namiętnie. Po chwili byliśmy już w samej bieliźnie. James zamknął klapę od fortepianu i położył mnie na niej. Zaczął całować moje usta, szyję, dekolt, a gdy zaczął całować mnie po brzuchu zaczęłam się śmiać. Mam łaskotki i tyle. Włożył swoją rękę pod moje plecy, podniósł mnie lekko i jednym szybkim ruchem odpiął mi stanik. Było mi wtedy dziwnie. Nigdy jeszcze nie pokazywałam moich cycków żadnemu facetowi. No, może raz, gdy upiłam się jak cholera na jednej z dyskotek i potem przez "przypadek" wylądowałam w łóżku. Za wiele nie pamiętam, ale mniejsza o to.
- Coś nie tak? - spytał James
- Nie, tylko to będzie mój pierwszy świadomy raz.
- Świadomy?
- No bo już raz to robiłam, ale byłam trochę pijana...Podziękuj Libi...
- Aha...A chcesz to teraz zrobić?
- Tak - powiedziałam i po chwili już był we mnie. Poruszał się najpierw powoli, a później szybciej. Było mi dobrze. Pomimo tego, że zrobiliśmy to na fortepianie, nie było mi niewygodnie. Było cudownie.

                                                        *3 miesiące później*

      Dzisiaj jest nasz ślub. Mój i Jamesa, oraz Elizabeth i Logana. Libi była w 6 miesiącu ciąży, a ja w 3. Chciałyśmy się wyróżnić na naszym ślubie, więc postanowiłyśmy, że nie ubierzemy tradycyjnych sukienek. Ja miałam założoną brzoskwiniowo-łososiową sukienkę, a Libi białą, falbankowatą sukienkę. Wesele było świetne. Pełno kwiatów, ozdób, zespół itd. Wszystko było piękne.

                                                          *2 lata później*

      Urodziłam bliźniaki, Davida i Maggie, a Libi córkę Katherinę. Wszystko nam się układa. Carlos ma już narzeczoną, a Kendall znalazł sobie dziewczynę. W dodatku chłopaki zatrudnili mnie jako ich stylistkę, a Libi jako ich choreografkę. Spełniło się moje marzenie. Poznałam BTR, wyszłam za mąż za Jamesa Maslowa i mam małe masełka ;*
---------------------------------------------------------------------------------------------
      Co o tym sądzicie? Proszę o szczere komentarze. Pisałam to o 1:00 w nocy, więc może być trochę dziwne. Przyjmę z chęcią słowa pochwały, ale zniosę też krytykę.
                                                    Janey^^

7 komentarzy:

  1. Super!! Dziękuje, że to dla mnie napisałaś :*. Kochana jesteś. A i thx że życzysz mi, aby się spełniła. Kto wie..., ale chyba z innym scenariuszem :):* ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nmzc. A czemu z innym scenariuszem? Sama mówiłaś że chcesz mieć masełka ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiem, ale chodzi mi o poznanie i tak dalej :*.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa...Chodzi o fortepian? Też sama chciałaś ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie! O to z tą ulicą i żeby to może było jakoś latem.

    OdpowiedzUsuń
  6. No fakt. Czyli przyznajesz że chciałoby ci się na fortepianie? ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahah nale maselka xD Zaje... jednorazowka! :D

    OdpowiedzUsuń