wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 22

      Bardzo cieszy mnie fakt, że jeszcze się Wam nie znudziłam. Zapraszam na ciąg dalszy przygód 5 sióstr i ich chłopaków z BTR.
----------------------------------------------------------------------------------
                                                       *Z pkt. Raven*

      Nie mogłam w to uwierzyć. Jak ona mogła?! Kiedyś była moją najlepszą przyjaciółką. Potem musiałam wyjechać z rodzicami do Francji. Napisałam na kartce, że wyjeżdżam i że chciałabym się z nią pożegnać. Przekazałam tą kartkę mojej mamie, a ona potem dała mi liścik od Jane, w którym było napisane, że mama jej nie pozwoliła, ponieważ miały już wcześniej inne plany. Od razu wyczułam, że po protu ma mnie gdzieś i nie ma zamiaru się ze mną żegnać.
      Teraz, gdy spotkałyśmy się po latach, miałam nadzieję, że nasze relacje się odnowią i wszystko będzie wspaniale. Myliłam się. Zabrała mi go. A byłam tak blisko zdobycia go. 
      Niedawno byłam na ich koncercie. Stałam w pierwszym rzędzie. Wzięli mnie na scenę kiedy śpiewali "Worldwide". Miałam ubrany t-shirt z napisem "I Logan". Kilka dni temu przeniknęłam nawet do jego snu. Ale wyczułam obecność kogoś innego. Teraz wiem, że to była ona. To musiała być ona. No bo niby kto inny?
      Powiedziała, że nigdy by z nim nie chodziła, gdyby wiedziała, że mnie on też się podoba. Kłamała jak z nut. Jestem tego pewna, pomimo tego, że z jej twarzy, głosu i oczu można było wyczytać że mówi prawdę. Ale ja jej nie wierzę. Musiałaby być nienormalna, żeby odrzucić piosenkarza który jej się podoba.
      We śnie Logana powiedziałam mu, żeby ostrzegł Jamesa, bo Halston szykuje na jego dziewczynę coś strasznego. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co, ale znam jej moce i wiem do czego potrafi być zdolna. Cóż, dzięki mnie jeden plan nie wypalił. Wypędziłam ducha morderczyni z ciała Nelly. Ale teraz, gdy Jane zaprzepaściła szanse na przyjaźń między nami, nie potrafiłabym zostać z nią pod jednym dachem. Musiałam wyjść.
      Właśnie sobie uświadomiłam, że nie mam gdzie pójść. Mogłabym oczywiście pójść do Toma i Jake'a, ale nie ma ich teraz w domu, bo Tom pracuje w kawiarence, a Jake w warsztacie, a ja nie mam przecież kluczy do ich mieszkania. Została mi jedyna opcja.
      Musiałam pójść do Halston.

                                                         *z pkt. Jane*

- C-Co się właśnie stało...? - spytałam zdezorientowana
- Raven się mocno zdenerwowała i wyszła - odpowiedziała Nicole
- Zdenerwowała i wyszła? Chyba raczej cholernie wkurzyła, postradała zmysły i wyleciała stąd jak petarda o mało nie rozwalając drzwi! - sprostowała Lynn
- Jeden z niewielu przypadków, kiedy zgadzam się z Lynn - powiedziała Rose
- Czemu... Czemu ona tak powiedziała? Co ja jej zrobiłam? - zapytałam samą siebie
- Jane, chodź ze mną. Położysz się, odpoczniesz, może zaśniesz? - Rose złapała mnie za rękę i zaczęła prowadzić do sypialni, ale ja opadłam na ziemię i schowałam twarz w dłoniach
- Co się stało?
- Mam dość! Myślałam, że moje życie zmieniło się na lepsze, ale dalej jest takie samo!
- A poznanie Logana?
- Pomijam cały zespół
- Przecież masz jeszcze nas.
- To też pomijam
- Czyli co bierzesz pod uwagę?
- Raven, próba przejęcia Nell. A wiecie, co jest najlepsze? - pytam ironicznie - Że Raven będzie mieć łączność z Nocą.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Pamiętacie przepowiednię? - potwierdzają - Ziemię otrzymam ja, bo jestem wieszczką, a ona Noc, bo jest najmłodsza.
- Oh my fucking god... - reakcja Lynn
      Nicole podchodzi do mnie i mnie przytula.
- Co ty robisz? Myślałam, że jesteś nieczuła
- Ale to nie ja! To Nelly! - patrzę w jej oczy i widzę przebłysk mojej przyjaciółki
- Nicole, mogłabyś mi ją na chwilę zwrócić? Jest mi teraz potrzebna. Obiecuję, że potem znowu będziesz mogła się pojawić. Pomówię z nią na ten temat. Na pewno się zgodzi. Proszę. Tylko na trochę.
- Ech, niech Ci będzie, ale masz dotrzymać tej obietnicy, jasne?
- Tak. Dziękuję - wtulam się w nią, a zaraz słyszę odgłos uderzenia i czuję, jak Nicole na mnie leci - Co się stało? - pytam, gdy widzę, że straciła przytomność.
- Wydała pozwolenie na to, żeby Nell wróciła, prawda? Tak więc pomogłam jej w tym - Lynn uśmiechnęła się triumfalnie i bawiła się patelnią, którą pewnie przyłożyła Nicole. 

                                                   *z pkt. Raven*

- Co tu robisz? Myślałam, że nie chcesz mnie widzieć? - powitała mnie Halston, gdy otworzyła mi drzwi
- Zmieniłam zdanie. Chcę wejść w Twój plan.
- Tak nagle? Zarzekałaś się, że nie będziesz maczać palców w niczym związanym z cierpieniem innych.
- Jak już powiedziałam, zmieniłam zdanie!
- W takim razie wejdź do środka. Stanie w progu podobno przynosi pecha (to ode mnie. Nie wiem czy taki przesąd istnieje, czy nie)
      Już raz byłam w jej domu, ale dalej nie mogłam się napatrzeć. Na ścianach było pełno łapaczy snów w najróżniejszych kolorach i wielkościach, na półkach stały laleczki voodoo, sofa i krzesła były tak jakby ze zwierzęcej skóry, a stoły z prawdziwego drewna. Ściany były w odcieniach żółci, brązu i czerwieni, podłoga była wyłożona ciemnymi panelami, a na suficie namalowane były przeróżne wzory. Wcześniej nie zauważyłam, że to konstelacje gwiazd
- Malowałam te gwiazdy razem z Jamesem. Wtedy to mieszkanie nie było jeszcze tak zawalone tymi wszystkimi gratami. Owszem, od zawsze czułam jakiś dziwny pociąg do tych wszystkich szamańskich rzeczy, ale dopiero jak się dowiedziałam, że w moich żyłach płynie krew szamanów, to jakoś mnie tak naszło - powiedziała jakby czytając w moich myślach
- Aha... A tak właściwie, to czemu się rozstaliście?
- Powiedział, że ciągle robię mu jakieś awantury, jestem zbyt zazdrosna, przewrażliwiona. A wcale tak nie było. Troszczyłam się tylko o niego. Czy to źle?
- Nie - według mnie ona ma coś nie tak z psychiką, ale przecież nie mogę dać jej przejąć władzy nad sobą. A może już to zrobiłam?
- No właśnie. Przechodząc jednak do poważniejszych spraw, to dlaczego zmieniłaś zdanie?
      Opowiedziałam jej całą historię z dawną przyjaciółką. Była... Właściwie to nie miała jakiejś konkretnej reakcji.
- Słusznie robisz, że jej nie wierzysz. Kto normalny by odmówił? Znaczy, ja bym odmówiła, bo Logan to nie mój typ, ale jeśli o Jamesa chodzi...
- To musiałabyś być pijana, naćpana albo mieć coś z psychiką, żeby odmówić?
- Dokładnie. A więc, przyszłaś do mnie, bo po pierwsze nie miałaś gdzie pójść, a po drugie, chcesz jej coś zrobić, jeśli dobrze rozumiem?
- Tak. Nie chcę jej zabić, żeby było jasne, ale coś zrobić bym chciała. Na przykład sprawić, że jej związek się rozpadnie, albo trochę ją poturbować.
- Dobrze. Zaraz przyjdzie Twój przyjaciel, w podobnej sprawie.
- Mój przyjaciel? Który? - w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi
- Zaraz się dowiesz.
      Gdy drzwi się otworzyły, zobaczyłam...
- Tom?! Co ty tu, do cholery, robisz?!
- Pamiętasz, jak nam opowiadałaś o tym, że tu byłaś?
- No.
- A dzisiaj mi napisałaś, że Jane ma mnie za nic. Nie miałem innego wyboru, jak tylko tu przyjść
- Ale ty przecież pracujesz
- Zwolniłem się pod pretekstem okropnego samopoczucia.
- Z tego co zrozumiałam, chcesz odegrać się na Jane? - spytała Sage z tym swoim przebiegłym uśmieszkiem
- Nie. Chcę, żeby zmieniła zdanie na mój temat i zerwała ze swoim chłopakiem.
- Ciekawe... - zaśmiała się
- Co Cię tak śmieszy?
- Wiesz, że masz z Raven to samo pragnienie? Żeby zerwała ze swoim chłopakiem? A tak w ogóle, to mnie nie śmieszy, tylko interesuje.
- Raven? Myślałem, że nie masz zamiaru mieszać się w siły nieczyste
- Zmieniłam zdanie. Czy to naprawdę aż takie niemożliwe?
- Nie aż tak, ale trochę...
- Dobra, koniec pogadanek. Oboje chcecie rozpadu jej związku, tak czy nie?
- Tak! - odpowiadamy jednocześnie
- Świetnie. A więc cel jest prosty. Wystarczyłoby jeszcze tylko znaleźć kogoś do wykorzystania w tym planie. Dobrze by było, żeby to była dziewczyna... A może któraś z Twoich sióstr?
- Raczej nie... Chwila! Nelly ma rozdwojenie jaźni! Mogłybyśmy wykorzystać jej drugą osobowość, która lubi podrywać facetów, zmieniła jej włosy na proste... Chce nawet zmienić jej styl ubierania i ją pomalować.
- Idealnie. Powiedz mi tylko, czy każe się jakoś inaczej nazywać, czy nie, i będę mogła przejść do omawiania z Wami mojego planu
- Nicole
- A więc, Nicole... Szykuj się na dobrą zabawę

                                                    *z pkt. Jane*

      Od kilku długich minut siedziałam w moim pokoju czekając, aż dziewczyny powiedzą, że Nelly się obudziła. Czekałam i czekałam, i gdy już zrezygnowana podchodziłam do drzwi, otworzyły się z impetem i o mało co nie upadłam z wrażenia. Blondynka chwyciła mnie tak gwałtownie, że jednak się przewróciłam, ale na szczęście na łóżko, które zamortyzowało upadek.
- Jane! Tak się cieszę, że wróciłam!
- Nell! Nawet nie wiesz, jak bardzo ja się cieszę!
      Pozostałyśmy w ciszy jeszcze na jakieś kilka sekund, gdy coś mi się przypomniało
- A ty podobno nie wiedziałaś o Nicole
- Bo to prawda! Tyle tylko, że pewnie przez tego ducha lub Raven wszystko jest tak, jak być powinno od samego początku.
- To znaczy?
- Widzę i słyszę wszystko, co robi moja kochana druga osobowość. Jestem sobą, tyle tylko, że moja własna osoba zostaje zepchnięta gdzieś indziej. To w każdym razie jest miejsce, z którego cholernie trudno było mi się wydostać, żeby móc Cię na dole objąć. Mówię Ci, nie chcesz mieć zaburzenia tożsamości
- Aha...
- "Aha"?! Ja się tu kurde produkuje, opowiadam jak było gdy mnie nie było, a ty mi takim tekstem walisz?
- No.
- A idź ty...
- No co?
- Gunwo - zaczęłyśmy się śmiać. W tym samym momencie rzuciłam się na nią i zaczęłam ryczeć
- Ej, co się dzieje? To przez...
- Tak - przerwałam jej. Nie miałam ochoty na słuchanie jej imienia. Jakoś tak...
- To płacz. Nie żałuj sobie
- Dzięki - rozryczałam się na maksa. 
      Ostatni raz tak płakałam, gdy mój tata umarł. Potem to już były tylko takie wzruszenia na filmach, książkach. 
      Byłam prze szczęśliwa móc znowu się do niej przytulić, wyżalić. Wiedziałam jednak, że obiecałam Nicole powrót, a ja nie lubię łamać obietnic...
---------------------------------------------------------------------------------------------
      Po (znowu -.-) długiej przerwie przed Wami objawił się rozdział 22! Hurra! Jedzcie i pijcie wszyscy, to jest bowiem opowiadanie moje! Wiem, wiem, wali mi... Ale nie wiem czemu. Znaczy się, to być może przez dzisiejszy WF, na którym robiłyśmy stanie na rękach, więc może mi jeszcze krew z mózgu nie odpłynęła... Albo nie dopłynęła... No nie wiem no, ale w każdym razie wiem jedno! Założyłam trzeciego bloga! Oh yeah, oh yeah, oh yeah! "Wiem wszystko. Zostańmy razem do grobowej deski..." Nie zraźcie się prymitywnym wyglądem bloga, ale dopiero co zamówiłam szablon, więc jeszcze kilka dni i będzie cudo! Zachęcam do wejścia na niego. Nie, poprawka. Błagam, żeby ktokolwiek na niego wszedł! Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Być może jeszcze w tym tygodniu, a jeśli nie, to pewnie w grudniu (mam limit na necie, jakby co). Do zobaczenia
                                                                    Janey^^