poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 21

      No witam Was wszystkich serdecznie! Czy ja się Wam już znudziłam? Mam nadzieję, że nie. Pytam, ponieważ kiepsko z tym dodawaniem rozdziałów i nie wiem, czy mam dalej pisać, czy nie. No dobrze, nie przedłużając, zapraszam do czytania
----------------------------------------------------------------------------------
                                                        *z pkt. Nicole*

      Och, od razu lepiej, gdy zrobiłam porządek z tymi kudłami. Na prawdę nie rozumiem, jak takie włosy mogły jej nie przeszkadzać. Przecież czegoś takiego nie można nawet spiąć w normalny kucyk.
- Nicole, skończyłaś - zaczęła Evelynn wchodząc do łazienki - już...?
- Czemu tak na mnie patrzysz? Tylko mi nie mów, że teraz wyglądam gorzej niż przedtem, bo spełnię myśli samobójcze Nelly - odpowiedziałam
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu wyglądasz... WOW! Nigdy nie wyobrażałam sobie Nell w prostych włosach, ale teraz widzę, że jest świetnie.
- Ekhem. Nie zapominaj, że nią nie jestem.
- Pamiętam, ale ty nie zapominaj, że jesteś w jej ciele.
- Też pamiętam. Ale skoro jestem w jej ciele, to wypadałoby to wykorzystać i udzielić jej kilku lekcji stylu, nieprawdaż?
- Ale czy przez to nie dowie się, że ma rozdwojenie jaźni?
- Nie zależy mi na tym.
- Aha. No to co chcesz jej zrobić teraz, kiedy już zmieniłaś jej fryzurę?
- Nie zaszkodziłoby jej trochę makijażu, a poza tym ma niezłą figurę i nie rozumiem, czemu częściej nie odsłania nóg.
- No to może chodź do pokoju, to wtedy wszystkie Ci pomożemy dobrać odpowiednie ciuchy i makijaż?
- Dobrze, ale na ciuchach mi na razie nie zależy.
- Ok, to chodźmy.
      Evelynn już chciała wychodzić, ale ją zatrzymałam.
- Słuchaj... Nie jesteście na mnie złe?
- Za co?
- Za to, że zajęłam miejsce Nelly.
- A czemu miałybyśmy być o to złe?
- Ponieważ jest Waszą przyjaciółką... Siostrą. A ja chcę drastycznie zmienić jej wygląd i zachowanie.
- Wygląd jakoś przebolejemy. Ale zachowanie niekoniecznie. A poza tym, jakby na to nie patrzeć, ty też jesteś naszą siostrą. W końcu jesteś w ciele Nell, pomimo że jesteś drugą osobowością.
- W sumie to tak.
- No właśnie. A tak w ogóle, nie sądziłam że jednak potrafisz być miła.
- Nie przyzwyczajaj się.
- Jasne.
      Poszłam za nią do salonu. Tam dziewczyny siedziały i namiętnie o czymś dyskutowały, całe podekscytowane. Rozmowy nie ucichły, gdy weszłam. To znaczy, że nie rozmawiały o mnie.
- Nel... Nicole! Słuchaj! Właśnie dzwonił Logan i powiedział, że za niedługo wrócą! Nie mógł mi więcej powiedzieć, ponieważ musiał lecieć nagrywać piosenkę. Jestem taka szczęśliwa, że znowu go zobaczę! Aaaaa!!! - zaczęła krzyczeć Jane
- Oh, to naprawdę świetnie, prawda? - spytała Rose
- Tak - odpowiedziałam
- O mój boże, co zrobiłaś z włosami mojej Nell? - zapytała Jane
- Kręconych nie dało się nawet w normalny kucyk spiąć.
- A-Ale... Było Tob... Wam w nich ślicznie.
- Może i tak, ale mnie osobiście wkurzały.
- Aha. Ale w sumie, tak też ładnie wyglądacie. 
- Dziękuję. A gdzie Raven?
- Jake jej zadzwonił i wyszła do garderoby bodajże.
- Właśnie, czy ty Evelynn nie miałaś przypadkiem wypytać jej o to, co sądzi o Jake'u?
- Rzeczywiście! Kurde... To może teraz? W końcu jesteśmy jeszcze w piżamach itd. - odpowiedziała
- Mnie to odpowiada.
- Mnie też - powiedziała Jane
- I mnie - zawtórowała Rose
- No to postanowione - potwierdziła Evelynn
      Posiedziałyśmy jeszcze chwilkę, dopóki Raven nie przyszła. Zaczęłyśmy gadać o tym, jak nam się filmy podobały i o reszcie nocy, aż w końcu zeszło na temat chłopaków.
- Ja zacznę! - wyrwała się Evelynn - No więc: Carlos jest gorący, wyrobił sobie klatę, zrobił nawet tatuaż. Boże, jaki on jest cudowny!
- Ale ty go chyba nie kochasz z powodu wyglądu? - spytałam
- Oczywiście, że nie. Przecież wiadomo, że nie wygląd jest najważniejszy. Z charakteru jest szalony, ma ogromne poczucie humoru, jest lekko zboczony, ale bez przesady. I może na takiego nie wygląda, ale potrafi być wrażliwy.
- Czyli ogółem jest wspaniały.
- Tak! Dobra, teraz Rose.
- Och, a więc od czego zacząć... - zastanowiła się - Kendall jest miły, pomocny, wrażliwy i...
- Nie umie się zabawić - dokończyła Evelynn
- Chciałam powiedzieć, że podobają mi się jego tatuaże oraz że potrafi mnie rozbawić.
- Ale przyznajcie dziewczyny, że miałam rację.
- Tak - odpowiedziałyśmy chórem
- Ej no, i wy przeciwko mnie? - udała oburzenie Rose - No to teraz... Ty, Nicole.
- Ja? Ale przecież to chłopak Nelly
- Ale podobno widzisz to co ona, słyszysz jej myśli itd.
- To prawda.
- Więc?
- Cóż... Nelly twierdzi, że James jest przystojny, ma nieziemskie oczy i uśmiech, cudowną klatę i głos. To tyle jeśli chodzi o wrażenie ogólne. A bardziej szczegółowo: ma poczucie humoru, lubi się wygłupiać, jest wrażliwy, nutkę zboczony, oraz nie miałaby nic przeciwko temu, żeby ją przeleciał, ale boi się, bo w dzieciństwie przeżyła traumatyczne zdarzenie i tak oto powstałam ja.
- ...
- Coś jeszcze?
- A podobno nie wie o tobie?
- No bo nie wie. Ale przez tamto zdarzenie się "narodziłam".
- Jakie zdarzenie?
- Gwałt. Jej matka kiedyś przez krótki czas miała takiego jednego, wydawał się miły i w ogóle, ale okazało się, że jest pedofilem.
- ...
- To tyle jeśli o nich chodzi. To może teraz Raven?
- Ja nie mam nic do opowiadania. Obecnie nie mam chłopaka.
- Hmm... A co sądzisz o Tomie i Jake'u?
- Są dobrymi przyjaciółmi.
- A coś więcej?
- Co? Że niby Tom miałby mnie pociągać? Jest niezdarny, lekko niedorozwinięty itp.
- A co z Jake'iem?
- Co z nim?
- Przyznaj, jest przystojny.
- Czy ja wiem...
- No nie mów, że nie uważasz go za ciacho.
- Nie no, owszem, jest przystojny, ale mam na oku innego.
- Serio...? Oh...
- No. A tak w ogóle, bawi mnie, że Wasi chłopacy mają takie same imiona jak Ci z Big Time Rush.
- ...
- Nie wiecie kto to?
- Wiemy, ale to właśnie oni są naszymi chłopakami.
- A... Aha... A ty Jane, co sądzisz o moich przyjaciołach?
- Jake jest przystojny i w ogóle, a jeśli o Toma chodzi, to podzielam Twoje zdanie. Poza tym i tak mam chłopaka.
- Oh, naprawdę...? A kto jest Twoim chłopakiem?
- Logan Henderson!!! - wybuchnęła szczęśliwym okrzykiem Jane
- Że co?!
- No! Oh, on jest taki cudowny!
- Nie może być... Nie...
- Raven, stało się coś? - spytałam
- Tak! On nie może być jej chłopakiem! Po prostu nie może! Rozumiesz?!
      Nastała chwila ciszy.
- Ray, co ty mówisz? - odezwała się Jane
- Zostaw mnie! Nie odzywaj się do mnie! Nie chcę Cię więcej widzieć! 
- Ale co... Czemu?
- Bo on powinien być mój!
- Ray... Chcesz mi powiedzieć, że jesteś zazdrosna?
- Tak! I mocno wkurzona! Jak mogłaś mi to zrobić?!
- Ale skąd mogłam wiedzieć, że Tobie też się podoba? Przecież gdybym wiedziała, to bym z nim teraz nie była...
- Łżesz! Tak samo jak wtedy, kiedy wyjeżdżałam do Francji, a ty mi napisałaś liścik, że nie możesz przyjść się ze mną pożegnać, bo musisz jechać z mamą gdzieś!
- Co? Nigdy nie napisałam Ci żadnego liściku! Nie wiedziałam nawet, że wyjeżdżasz!
- Łżesz!!! Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy!
      Wybiegła z domu trzaskając drzwiami. I tyle ją widziałyśmy.
----------------------------------------------------------------------------------
      No i jak Wam się rozdział podoba? Trochę się namieszało, prawda? Rozdział 4 na drugiego bloga dodam jeszcze dzisiaj, ale wieczorem. Do zobaczenia
                                                        Janey ^^