sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 14

      Smutno mi, że tak mało was...Mam prośbę. Mogłybyście polecić mnie na innych blogach, które znacie? Bardzo mi na tym zależy. Na pewno jakoś się Wam odwdzięczę. Mam również pewną informację dla wszystkich Rushers oraz tych, którzy po prostu lubią BTR. Wraz z końcem ich serialu, skończy się również zespół. Nie jest to informacja pewna na 100%, ale są pewne pogłoski że kończą ze wspólną karierą i każdy z nich zaczyna osobną. O więcej informacji na ten temat możecie pytać w komentarzach. Ten rozdział będzie bardzo krótki, ponieważ ostatnio nie mam w ogóle czasu i pomysłu żeby cokolwiek napisać. Zapraszam na rozdział 14.
---------------------------------------------------------------------------------------------
                                                             *z pkt. Lynn*

      Po kilku minutach byliśmy już w domu. Każdy z chłopaków poszedł do pokoju swojej dziewczyny, żeby jej pilnować. Raven położono w jednym pokoju z Jane i Loganem. Oj, nie dobrze...Ja oczywiście przebrałam się w piżamę i położyłam koło Carlosa. Ten objął mnie ramieniem i odpłynęłam...
      Obudziłam się, gdy usłyszałam jakiś huk, jakby się coś stłukło, albo coś. Zaraz potem jakiś chłopak krzyknął:
- Idiota! Mówiłem Ci, żebyś się tu nie plątał! Miałeś mieć oko na dziewczyny!
- Dobrze, dobrze, już sobie idę! Chciałem Ci tylko powiedzieć, że Ray się już obudziła. Ale skoro jesteś zajęty, to przyjdę później! - odpowiedział inny chłopak.
      Skądś znałam te głosy, ale nie umiałam sobie przypomnieć skąd...Usłyszałam też czyjś cichy chichot. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Nie byłam u dziadków. Na pewno. W takim razie gdzie? Tego nie wiedziałam.
      Do mojego łóżka były przyłączone jeszcze 2 łóżka. Na całej złączonej powierzchni siedziałam ja, spały Jane, Rose i Nelly, a przy oknie stała Raven. Chwila, Raven? Tak, to ona.
- Ray, na co patrzysz? - spytałam. Nigdy nie lubiłam siedzieć w ciszy.
- O, Lynn, obudziłaś się już. A tak sobie, na Wieżę Eiffela - odpowiedziała wciąż patrząc w okno.
- Mogę też?
- Jasne, chodź - powiedziała robiąc mi miejsce przy oknie.
      Widok stąd był inny niż z hotelu. Ale też piękny. Pogoda była dzisiaj typowo jesienna. Na niebie było pełno ciemnych chmur, jakby zaraz miało zacząć padać. Zero słońca. Widać też było, że wieje. 
      W tym momencie do pokoju wszedł...Jacob?! Co on tu robi?!
- O, ty też już wstałaś? Świetnie - powiedział i dodał - Pomożecie mi w kuchni? Wystarczy tylko, że będziecie pilnować, żeby Tom tam nie wchodził. To prawdziwa ciamajda, wszystko tłucze...
- Właśnie, dźwięk czegoś rozbijanego mnie obudził...Czyli to on coś rozbił?
- Tak, szklankę. Po prostu się potknął i potrącił ją ręką. On jest po prostu niemożliwy...Nie wiem jak ja z nim tyle lat wytrzymałem...
      Gdy weszliśmy do kuchni, Tom zbierał potłuczone szkło. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 8:30. Strasznie wcześnie jak dla mnie...Ale skoro już wstałam, to trudno. Gdy Tom skończył, poszedł do pokoju, w którym się obudziłam. Jego zadanie polega tylko i wyłącznie na pilnowaniu dziewczyn.
      Jake kontynuował przygotowywanie czegoś.
- Co robisz? - spytałam
- Gofry - odpowiedział
- Fajnie, a z czym?
- A z czym chcesz?
- A co masz?
- Cukier puder, bitą śmietanę, owoce i polewy truskawkową i czekoladową.
- A jakie masz te owoce?
- Truskawki, jagody, maliny i wiśnie.
- No to ja chcę gofra z bitą śmietaną, wiśniami i polewą truskawkową.
- Dobrze. A ty, Raven?
- Ja tak jak zawsze. Cukier puder, wiśnie i polewa czekoladowa.
- Ok.
      Po chwili do kuchni weszły Jane, Nelly i Rose. Za nimi Tom.
- Tom! Stój tam! - powiedział Jake gdy go zobaczył. Po chwili dodał:
- Ty pierwszy siadasz przy stole, póki jeszcze nic na nim nie ma
      Tom zrobił tak, jak Jacob mu kazał. Jake poprosił również dziewczyny, żeby usiadły. Ja i Ray zaproponowałyśmy, że mu pomożemy nakryć do stołu. Gdy my zajmowałyśmy się nakrywaniem, Jake zapytał:
- Z czym chcecie gofry? Do wyboru jest cukier puder, bita śmietana, truskawki, wiśnie, jagody, maliny, polewy truskawkowa i czekoladowa.
- Ja jak zwykle. Ze wszystkim! - powiedział Tom
- Boże, ja bym po takim czymś chyba sraczki dostała... - powiedziałam
- Evelynn, to jeszcze nic. Ty nie wiesz jakie on miszmasze potrafi zjeść i mu potem nic nie ma - powiedział Jake
- Dobra, nie chcę wiedzieć - szybko powiedziałam
- Ja poproszę z malinami, bitą śmietaną i polewą truskawkową - powiedziała Rose
- Ja z truskawkami, bitą śmietaną i polewą czekoladową - odezwała się Jane
- A ja z tym samym co Jane - dodała Nell
- Ok.
      Kiedy zaczęliśmy jeść, zaczął padać deszcz. Gdy już skończyliśmy i wszystko pozmywaliśmy, zapytałam się Jake'a, Raven i Toma jakim cudem się tu znalazłam. Oni mi odpowiedzieli, że przecież powinnam to pamiętać, bo nawet pomagałam im wepchnąć Rose do auta. Ja odpowiedziałam, że pamiętam do momentu...No właśnie, do którego momentu moje wspomnienia poprzedniej nocy były prawdziwe? Opowiedziałam im cały wieczór spędzony w klubie ze striptizem i całą resztę, którą pamiętam. Cała trójka: Ray, Jake i Tom stwierdzili, że film mi się urwał mniej więcej w miejscu, w którym leżałam na ulicy i widziałam jeszcze dziewczyny. Poprosiłam więc, żeby powiedzieli jakim cudem oni znaleźli się pod tym klubem. W szczególności Tom i Jake. Opowiadać postanowił Jacob:
- Cóż, to było tak: Ja i Tom sobie siedzieliśmy tutaj, w naszym domu, aż w pewnym momencie, koło 23:00 zadzwoniła Ray i powiedziała, żebyśmy po nią przyjechali bo już jej się znudziło, a nie wiedziała jak wrócić do domu. Pojechaliśmy po nią, bo co innego mieliśmy zrobić? Prowadził Tom, ale gdybym mu nie powiedział, że ktoś leży na ulicy, to byłabyś prawdopodobnie już dawno martwa...W tym układzie kazałem Tomowi zaczekać i pilnować Was, a sam poszedłem po Ray. Oczywiście nie chcieli mnie wpuścić, bo to klub tylko dla kobiet, ale na szczęście wtedy za plecami ochroniarza pojawiła się Ray. Dopiero wtedy zrozumiał, że chciałem tylko wziąć stamtąd przyjaciółkę. Wsadziłem Ray do bagażnika, ponieważ już straciła przytomność, a zaraz potem zabraliśmy się za Ciebie i dziewczyny. Zaczęłaś coś majaczyć o chłopakach z BTR i czymś jeszcze, ale nie szło Cię zbytnio zrozumieć. Nelly również wsadziliśmy do bagażnika, bo auto Toma nie jest zbyt duże. 
- A więc to dlatego wszystko mnie boli... - powiedziała Nell
- Nie, nie dlatego. To dzięki Rose, która po pijanemu próbowała wywlec Cię na zewnątrz, ale nie zauważyła wysokiego progu o który się potknęła, a Ciebie przeciągnęła przez niego jak worek ziemniaków. Bagażnik to tylko przystawka do reszty - odpowiedziałam. Nelly już się nie odezwała, a Jake kontynuował:
- W każdym razie, ja usiadłem razem z tobą i Jane z tyłu, a Rose z przodu. Wzięłaś mnie chyba za swojego chłopaka, bo się zaczęłaś do mnie tulić i w ogóle... Jak dojechaliśmy, to musieliśmy Was przebrać do spania, za co z góry przepraszamy i oświadczamy, że nie ruszaliśmy Waszej bielizny ani nie gapiliśmy się na Wasze piersi, tyłek i...
- Mów za siebie... - powiedział Tom chyba głośniej niż chciał
- Coś ty powiedział?! - wybuchnęłam. Nie jestem jakąś pierwszą lepszą, żeby na coś takiego pozwalać
- Chodzi mi tylko o to, że nie sposób się nie gapić na tyłek Jane i twój, skoro nosicie stringi, i to w dodatku prześwitujące i czerwone...
- Ty gnoju! - Jane rzuciła się na niego z pięściami, ale on szybko ją zablokował - Dziewczyny, może byście mi łaskawie pomogły?!
- Już idę! - naskoczyłam na niego i odciągnęłam go od Jane. 
      Teraz to ja jego zablokowałam. Co jak co, ale silna jestem. Ja go trzymałam, Jane okładała go pięściami, Rose próbowała odciągnąć Jane, ale nawet sama oberwała, Nelly próbowała ugasić swego kaca milionami szklanek z wodą i w ogóle nie zwróciła na nas uwagi, a Jake stał i się śmiał, aż w końcu, po błaganiach Toma, odciągnął mnie od niego. Jacob jest chyba silniejszy niż Carlos, pomyślałam. Trzeba będzie to kiedyś sprawdzić w siłowaniu się na rękę...
      Ale po tym, co Tom przed chwilą przeżył, powiedział, że nie odważy się na nas spojrzeć nawet w ubraniach przez resztę swojego życia.
      Ogólnie rzecz biorąc, zostałyśmy jeszcze u chłopaków po południu i dowiedziałyśmy się, że Raven też kiedyś z nimi mieszkała. Boże, jak ona wytrzymała z tym zboczeńcem Tomem? Pod wieczór Nelly wciąż jeszcze miała lekkiego kaca, więc chłopcy powiedzieli, że możemy zostać u nich na noc. I tak nie poszliśmy spać. Urządziliśmy sobie coś w stylu piżama party, ale odbiegającego od normalności. Było tak, ponieważ...
---------------------------------------------------------------------------------------------
      Wybaczcie że aż taki krótki, ale naprawdę nie mam ostatnio czasu żeby cokolwiek napisać. No wiecie, sprawdziany i wystawianie ocen. Ostatni tydzień, żeby cokolwiek poprawić itd. Udało mi się dostać z chemii na koniec 3, co u mnie jest cudem, ponieważ nie mam umysłu ścisłego i nie ogarniam chemii, ale od czego są ściągi^^ Za tydzień nie dodam rozdziału, ponieważ właśnie dostałam szlaban za niewinność. Jak zwykle zresztą...W tym układzie 21.06 dodam 2 rozdziały, żeby nadrobić. Do zobaczenia
                                                             Janey^^

1 komentarz:

  1. Oj nie ładnie nie ładnie. Co takiego zrobilas??
    Rozdział spoko chyba nie az taki krotki, a moze..
    Nwm bo czytalam go na fonie. Czekam na 21.06 i na te 2 rozdziały z niecierpliwością. :-)
    XOXO
    Ps. Pamiętaj 18.06!! :-*

    OdpowiedzUsuń